Jak powstawały Kielce. Nowe Badania i nowe perspektywy.

Już ponad połowa autorów wydawnictwa „Jak powstawały Kielce…” zapowiedziała swoje przybycie na prezentację książki!
Każdy kto skorzysta z okazji i zjawi się jutro (środa) w Muzeum Historii Kielc o godzinie 17,00 będzie miał niepowtarzalną szansę na zadanie im pytań i uzyskanie wyjaśnień wykraczających poza teksty zamieszczone w publikacji.
Książkę można nabyć w siedzibie Muzeum Historii Kielc, w muzealnym sklepie internetowym https://mhki.kielce.eu/…/97-jak-powstawaly-kielce-nowe…
oraz oczywiście w czasie spotkania.

SPACER HISTORYCZNY „ŚLADAMI STAROWARSZAWSKIEGO PRZEDMIEŚCIA”

SPACER HISTORYCZNY „ŚLADAMI STAROWARSZAWSKIEGO PRZEDMIEŚCIA”

Termin wydarzenia:
niedziela, 12.05.2024, 11:00
Legendarna kielecka ulica, jedno z centrów kieleckiego życia, wymazana z mapy miasta w końcu lat 60. XX wieku. Niedzielny spacer, w poszukiwaniu jej śladów pośród tej, zabudowującej się właśnie części miasta, poprowadzi Leszek Dziedzic. Zbiórka na Rynku pod Urzędem Miasta.
Na fotografii Jana Siudowskiego ostatni  jej fragment udokumentowany w 1972 r.

Rodzina generała Józefa Zachariasza Bema

Najbliższa rodzina generała Józefa Zachariasza Bema i ich potomkowie. Studium oparte na metrykach stanu cywilnego

Studium to jest opracowaniem genealogicznym opartym na parafialnych metrykach urodzeń, małżeństw i zgonów, oraz na aktach stanu cywilnego i innych dokumentach wydanych ówcześnie przez miejscowe władze, dotyczących najbliższej rodziny generała Józefa Bema (1794–1850). Rodzina była liczniejsza niż dotychczas podawano w literaturze poświęconej życiu Generała. Z rodziców, Andrzeja Bema i Agnieszki Głuchowskiej, Generał miał starszego brata i cztery siostry, z których jedna zmarła w dzieciństwie, a z macochy, Marianny Ostafińskiej, kolejnych dwóch przyrodnich braci i co najmniej osiem przyrodnich sióstr, z których trzy zmarły w wieku dziecięcym. Synowie Andrzeja nie pozostawili prawych potomków o nazwisku Bem. Pierwsza część studium przedstawia zawikłaną historię tej rodziny, ujawnia scysje, oszukiwanie dzieci przez rodziców, przewlekłe spory sądowe, nieślubne dzieci i ostateczny rozpad majątku po ojcu. Druga część studium to transkrypcje metryk i aktów stanu cywilnego, w znacznej części tłumaczonych z łaciny i rosyjskiego.

Autorami niniejszego studium (plik do pobrania) są : Ryszard Olesiński, Elżbieta Ginalska, Barbara Szarota

 

WIECZÓR W MUZEUM: historia kieleckich osiedli. Krakowska Rogatka

Rogatka

grafika wieczór w muzeum
Termin wydarzenia:
środa, 22.06.2022, 17:00

Rogatki miejskie, nazywane też celbudami funkcjonowały jeszcze na początku XX w. Były to domki rogatkowe przeznaczone dla strażników, którzy pobierali tzw. opłaty kopytkowe za wjazd do miasta i zabezpieczali je przed kontrabandą. Stanowiły one ważne źródło dochodów miejskich. Jedną z kilku powstałych w początkach XIX w. kieleckich rogatek była rogatka krakowska „Przy trakcie Krakowskim”. W związku z całkowitą likwidacją opłat rogatkowych w 1931 r. rogatki miejskie, w tym i rogatka krakowska uległy likwidacji. Obecnie nazwą Rogatki Krakowskiej określa się bliżej nieokreślony teren pomiędzy zbiegiem ulic Jana Pawła II, Ogrodowej, Seminaryjskiej i Wojska Polskiego, a budynkiem Wojewódzkiego Domu Kultury przy ul. Ściegiennego. Jest to jedyne świadectwo funkcjonowania w Kielcach dawnych rogatek miejskich. O nich właśnie opowie opowie Leszek Dziedzic na środowym spotkaniu w Muzeum.

Spotkania”Świętogenu” maj i czerwiec 2022

Zapraszam na spotkania „Świętogenu” do Muzeum Historii Kielc ul. Św.Leonarda 4 na godz.17.00 w dniu 9 maja:

Temat 1 : Pamięć kulturowa czy epigenetyczna. Dziedziczenie traumy i stresów naszych przodków.
wykładowca : Barbara Kocela

Temat 2 : Indeksy z przeglądarki”Świętogenu” przedstawią: Renata Majewska i Maciek Terek

Dnia 6 czerwca br. Temat : Miłość zapisana w pocztówkach. O Izabeli Jastrzębskiej – Węgierkiewicz. Opowie Kornelia Major

zapraszam Kornelia Major

Walne Zgromadzenie

Świętokrzyskie Towarzystwo Genealogiczne „Świętogen” zwołuje w siedzibie Muzeum Historii Kielc ul. Św. Leonarda 4 dnia 4 kwietnia 2022 r o godz. 17.00 w II terminie godz. 17.30 Walne zgromadzenie- Sprawozdawczo- Wyborcze członków .

Za Zarząd :
Kornelia Major
Kielce,dnia 4 marca 2022 r.

Drzewa genealogiczne

Prosimy osoby które mają wykonane „drzewa genealogiczne ” o wypożyczenie ich na wystawę z okazji 15 lecia istnienia naszego „Świętogenu”. Wystawa będzie miała miejsce w Muzeum Historii Kielc ul. Św. Leonarda 4
Informację prosimy kierować na pocztę mailową „Świętogenu „.

swietogen.kielce at op.pl

TERMINARZ SPOTKAŃ W ROKU 2022

W roku 2022 jeśli pozwolą nam obostrzenia sanitarne związane z epidemią Covid-19 to będziemy nadal spotykać się o godz.17.00 w Muzeum Historii Kielc ul. Św. Leonarda 4 :

7 lutego 2022
7 marca 2022
4 kwietnia 2022
9 maja 2022
6 czerwca 2022
lipiec
sierpień
5 września 2022
3 października 2022
7 listopada 2022
5 grudnia 2022

ODWOŁANE SPOTKANIE …

Muzum Historii Kielc odwołuje wszystkie spotkania które w najbliższym czasie mają się odbywać w ich budynku.

Poinformowano mnie, że nasze spotkanie w dniu 6 grudnia br. też zostaje odwołane.

Kornelia Major

Konferencja naukowa „Jak powstawały Kielce? Nowe badania i nowe perspektywy”

14–15 października 2021 r. od godz. 9.00
https://www.facebook.com/events/460483681906843

Serdecznie zapraszamy na konferencję współorganizowaną przez Muzeum Historii Kielc, Instytut Historii Uniwersytetu Jana Kochanowskiego w Kielcach oraz Wydział Historii Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, która odbędzie się w sali konferencyjnej Ośrodka Myśli Patriotycznej i Obywatelskiej (Kielce, ul. Zamkowa 3).

Rocznica 950-lecia powstania miasta Kielc przypadająca w 2021 r., aczkolwiek umowna i dyskutowana w nauce, nawiązuje do tradycji poprzednich obchodów początków miasta, uroczystości i wydarzeń zorganizowanych w 1971 r. pod hasłem „IX wieków Kielc”. Przyjęto wówczas, że moment ufundowania kolegiaty kieleckiej w 1171 r. przez bpa krakowskiego Gedeona był poprzedzony co najmniej stuletnim okresem zawiązywania się osady i jej stopniowego rozwoju, a przede wszystkim ufundowaniem w – bliżej nieokreślonym czasie – najstarszego kościoła św. Wojciecha. O zorganizowanych wówczas uroczystościach przypomina do dziś nazwa jednej z ważniejszych ulic w mieście: „IX wieków Kielc”. Od tego czasu minęło kolejne pół stulecia. To okazja do ponownej refleksji naukowej nad genezą, początkami i rozwojem „mieściny łysogórskiej”, jak określił Kielce przed laty prof. Kazimierz Tymieniecki, kielczanin, klasyk polskiej historiografii i jeden z najwybitniejszych polskich mediewistów, współzałożyciel Uniwersytetu Adama Mickiewicza w Poznaniu.

Z tej okazji zapraszamy na konferencję naukową, która zgodnie z tytułem przedstawi najnowsze ustalenia interdyscyplinarnego zespołu referentów, archeologów, historyków, historyków sztuki, archiwistów, bibliotekoznawców reprezentujących różne ośrodki naukowe w kraju, na temat genezy oraz rozwoju osady i miasta w swojej najwcześniejszej średniowiecznej i nowożytnej fazie powstania.

Specjalnym akcentem konferencji będzie uhonorowanie postaci oraz dorobku naukowego prof. Kazimierza Tymienieckiego, prekursora badań nad początkami miasta, którego osobowości twórczej poświęcony zostanie specjalny panel konferencji.

 

Patronat honorowy: Biskup Kielecki, Marszałek Województwa Świętokrzyskiego, Wojewoda Świętokrzyski, Prezydenta Miasta Kielce, Rektor UJK, Wydział Historii Uniwersytetu im. A. Mickiewicza w Poznaniu.

Patronat medialny: TVP3 Kielce, Radio Kielce, Radio EM, Radio Fama, Echo Dnia, Gazeta Wyborcza.

Konferencja odbędzie się przy zachowaniu obowiązujących obostrzeń sanitarnych. Z tego względu liczba miejsc dla publiczności jest ograniczona.

SPOTKANIE dnia 7 czerwca 2021 r. Wznawiamy działalność.

Dnia 7 czerwca o godz.17.00 zapraszam na spotkanie do Muzeum Historii Kielc.
.Temat spotkania : Genealogia po pandemii. Dopływy akt metrykalnych w Archiwum Diecezjalnym w Kielcach.

Kornelia Major

To Jurka Użyczaka wiersz sprowokował mnie, aby już się spotkać. Przeczytajcie :

Czekając na koniec pandemii

Jeszcze trochę moi mili
doczekamy się tej chwili
że Kornelia nam obwieści
informację takiej treści :
” Dość kwarantan, dość odludzia
Czas się spotkać, wypić brudzia
porozmawiać o normalce
w muzealnej małej salce”.

jeszcze trochę cierpliwości,
i normalność znów zagości.
Nic nas w domach nie uziemi
odetchniemy od pandemii,
zaprosimy sympatyków
nowicjuszy i praktyków.
Bądżmy cierpliwi Panie i Panowie
aż Prezes te słowa wypowie.

Jerzy Wnukbauma

Wigilia naszego czasu

Wigilia naszego czasu
Inna niż wszystkie bo tamtych nas już nie ma
kalendarze odliczyły dni utopiły w szarej codzienności
nasze zielone emocje i oczekiwania
czas zakpił z jednego sensu myśli
zostawił ślad w zakrętach i pytania o dalszy ciąg
osadzeni bez wyboru na wirującej Orbicie
krążymy w samotnym korowodzie
dzieci jednego księżyca i jednej epoki
świętujemy Boże Narodzenie
bo to tutaj na Ziemi a nie w przestworzach
ta Boska droga do Betlejem
czas zaznaczył to miejsce od ponad dwóch tysięcy
a ta ubogość narodzonego zadziwia i budzi lęk
bo skąd ta jasność na Drodze
ale ciągle w nas mieszka dziecinny nastrój
tamtego magicznego wieczoru
kiedy niebo zapali pierwszą gwiazdkę
pomyślmy o bliskich i niemożliwym
jak poznać smak rodzinnego świętowania
kiedy nie można być razem
w ramie tradycji stroimy zielone drzewko
obdarowane prezentami
może to jego żywiczny zapach przypomina
o więzi z naturą daje poczucie bezpieczeństwa
na stole białym podzielone życzenia
dla nieobecnych kruchym opłatkiem
kapiące łzy świecy sianko rybia łuska
zamyślenie wspomnienia i kolęda
a nasz spłoszony lęk ukrywa się
w wigilijnej ciszy i przywołuje do nas
Aniołów z szopki betlejemskiej
B.Kocela grudzień 2020

Książka o brzezińskich rodach.

Ukazała się książka: HISTORIA życiem pisana brzezińskie rody część I

Autorzy : Marianna Węgrzyn i Damian Zegadło

W sprawie nabycia książki proszę skontaktować się z panem Damianem Zegadło nr telefonu
731 413 326

książka kosztuje 25.00 zł Do książki jest dołączona płyta z odtworzonymi
drzewami genealogicznymi opisanych rodów.

MILCZĄCA CISZA

Dzisiaj cisza
zamieszkała między nami
obsiała pola makiem
obiecuje skrawek nieba
na własność
wzruszone słowa
zamieniła w milczenie
wyludniła ulice
w lasach tylko zawilce
i zdziwione ptaki
podarowała czas
przemyśleniom
co ważne a co ważniejsze
na lotniskach
ustawiła samoloty
w równych szeregach
aby ochronić
milczące błękitom niebo.

Barbara Kocela 13 kwietnia 2020

Wielkanoc nastała, moc radości nam dała!
Życzymy więc wiosny i obfitości.
Niech ten czas Wam upłynie w pokoju i miłości

ODWOŁANIE

WALNE ZGROMADZENIE ODWOŁANE.

O nowym terminie powiadomimy  po wygaszeniu epidemii koronawirusa.

 

W dniu 6 kwietnia 2020 r. w Muzeum Historii Kielc ul.Św.Leonarda 4 w I terminie o godz.17.00 w II terminie o godz.17.30 odbędzie się Walne Zgromadzenie Sprawozdawcze członków Świętokrzyskiego Towarzystwa Genealogicznego „Świętogen” w Kielcach.

Kornelia Major

Życzenia

Wszystkim genealogom i sympatykom  naszej  działalności  życzę  zdrowia,szczęścia,pełnych  spokoju i radości ŚWIĄT BOŻEGO  NARODZENIA ,wypoczynku w gronie rodziny i przyjaciół  oraz wszelkiej pomyślności w Nowym  Roku.

Kornelia Major

SPOTKANIE WYJAZDOWE 26 pażdziernika 2019 r.

Nasze spotkanie z dnia 4 listopada 2019 r. przekładamy  na  dzień 26 pażdziernika 2019 r. Pojedziemy do pałacu – DZIĘKI- w Wiązownicy. Wycieczka potrwa około 6 godz. Planowany wyjazd z Kielc  o  godz. 9.30-  zbiórka na  dziedzińcu Muzeum Historii  Kielc  o  godz.9.15.

Mamy już komplet  uczestników którzy zgłosili się  i potwierdzili  uczestnictwo w wycieczce.  Dziękuję.

Kornelia Major

Zapraszam na pierwsze powakacyjne spotkanie, które odbędzie się dnia 2.09.2019 roku o godzinie 17:00 w Muzeum Historii Kielc.  Opowiem Państwu o duchu. Duchu, którego każdy nosi w serduchu. A jeśli ktoś nie wierzy w ducha, uwierzy kiedy wykładu wysłucha!

Temat spotkania „Genius loci”.

Spotkanie prowadzi Jerzy Użyczak.

Pogrzeb

Zmarla  nasza  koleżanka  Maria  Brylska.

Msza święta  w intencji Zmarłej odprawiona  zostanie w czwartek 21 marca o godz.14.00 w kościele p.w.św. Prokopa w Krzęcicach, po czym nastąpi  odprowadzenie do  grobu  rodzinnego na  cmentarz  parafialny.

Będzie  nam  Ciebie   brakowało Mario.

Koleżanki i  koledzy „Świętogenu ” w Kielcach

 

Spotkanie 4 lutego 2019

Świętokrzyskie Towarzystwo Genealogiczne „Świetogen ” w  Kielcach
zaprasza dnia 4 lutego 2019 r.o godz.17.00  do  Muzeum Historii Kielc na
wykład Pana Dariusza Kaliny.
Temat : Dzieje  Czarnowa i zachodniej części Kielc.
Wstęp  wolny.
Kornelia Major

Spotkanie dnia 4 czerwca 2018 r.

Dnia 4 czerwca 2018 r. o godz.17.00 zapraszam  na  kolejne  nasze  spotkanie do  Muzeum  Historii  Kielc  ul.Św. Leonarda 4.

Temat : Konwersje  z  judaizmu  na  katolicyzm  w XIX wieku.

Wykładowca : dr  Lech  Frączek z Uniwersytetu  Jagiellońskiego.

Wiatrak w Suchedniowie

Poszukując w Archiwum w Radomiu Akt Stanu Cywilnego Parafii z Jastrzębia /parafia Jastrząb/ i z Szydłowca /moje drzewo genealogiczne po mieczu/ dość przypadkowo dokopałem się do rewelacyjnego dokumentu dotyczącego mojego rodzinnego Suchedniowa. Jako że wykonuję reprodukcje fotograficzne tych dokumentów – zrobiłem i ten dokument , który teraz jest w moim archiwum dokumentów starych. Całość artykułu Andrzeja Sasala  znajduje się pod tym linkiem Wiatrak-w-Suchedniowie-Andrzej-Sasal lub na https://www.facebook.com/andrzej.sasal

Spotkanie dnia 7 maja 2018 r.

Dnia 7 maja 2018 r. o godz.17.00  zapraszam  sympatyków genealogii do  Muzeum  Historii  Kielc ul.Św. Leonarda 4  na  kolejne  nasze  spotkanie.

Temat:  Warsztaty  genealogiczne- szukamy  przodków poza  aktami  metrykalnymi.

Spotkanie prowadzi : Maciej  Terek

Życzenia świąteczne

Z okazji  Świąt  Bożego  Narodzenia oraz Nowego Roku 2018  życzę wszystkim  naszym członkom , sympatykom oraz  ich  rodzinom , zdrowia , radości , miłości  i  miłych  chwil  przy  wigilijnym stole oraz wszelkiej  pomyślności w  nadchodzącym  roku.

Z Urzecza.

Ciekawość człeka z czasem nachodzi,
kim był jego przodek i skąd pochodzi?
Gdy mnie dopadła chęć poznania
zabrałem się do poszukiwania –
Wygodnie siadłem do komputera
i zabawiłem się w genehuntera.

Wpisałem w Google swoją godność,
wygooglowało mi jedną zgodność –
‚Modry urzyczak” -Zwierciadło etnologiczne?
– drobny druk, ryciny, odsyłacze liczne.
Sto siedemdziesiąt cztery strony!
Końca nie widać. ” Byłem przerażony.

Czytałem wszystko. Nuda była.
Ciekawość jednak zwyciężyła,
(Nie mogłem czytać na odczepnego
bym nie przegapił tego modrego).
Szukałem ciekaw w elaboracie
czy modry bo – po denaturacie.

Wreszcie znalazłem to co szukałem.
O denaturat już się nie bałem.
W tekście wyjaśniał dr Stanaszek,
że jest to męski fatałaszek,
innymi słowy – strój wilanowski
nosiły go nad Wisłą wioski.

Więc źródłosłowem mego nazwiska,
(jak dajmy na to – koszula ciału bliska),
był były, męski przyodziewek?
Mam być ofiarą licznych prześmiewek?
Kupiłem książkę. A co mi szkodzi.
Z niej dowiedziałem się o co chodzi.

I nawiązałem kontakt z autorem
wkrótce odpisał mi z humorem;
„Ze Skolimowa przodek Twój
Nosił w Falentach z Urzecza strój
Jak go widzieli tak go nazwali,
odtąd Urzyczak w aktach pisali.

Do dziś autora darzę sympatią
trochę za książki dedycatio.
„Temu, który nie mieszka na Urzeczu,
lecz jego korzenie po mieczu
świadczą, że jego dola człowiecza
wzięła początek od przodka z Urzecza.”
Jerzy Wnukbauma

Dawne wigilie w dworach,domach mieszczan i chatach chłopskich

Przygotowując ten  temat na  wykład, który miałam  w  dniu 4 grudnia 2017 r. w Muzeum  Historii  Kielc zajrzałam do  opisów  wigilii  Glogiera, Kitowicza i Kolberga. Porównałam  z  opisami dawnych  wigilii  w  mojej  rodzinie korzystając z  listów moich  ciotek, stryjów. Rodzina  zasiadała  do  wigilii  w  licznym  gronie  w  kilku  miejscach  w  Polsce  i  poza  granicami. Stąd  pochodzą opisy  jak  ucztowano  , co  jedzono i  jakie  panowały  zwyczaje. Uczestniczyłam  w  wielu  wigiliach  w  różnych  regionach  w  Polsce i wśród  polonusów w Stanach  Zjednoczonych. Wszędzie  starano  się  zachować  przekazywane  z  pokolenia  na  pokolenie  nasze dawne  zwyczaje. Co  z tych  moich obserwacji  wynika   napiszę  w  podsumowaniu.

„Starodawna wilija” –  to  nie  tylko  uczta  przy  suto  zastawionym  stole często zakrapiana  wspaniałymi nalewkami  w dworach  u  mieszczan  i  chatach  chłopskich . To  był  wieczór pełen  różnych  magicznych  zdarzeń, ceremonii, wróżb w  formie  jakiegoś  widowiska  przenoszony z dworu, chat  chłopskich  do  miast.  Wszystko  zaczynało  się  o  świcie , a  nawet  wcześniej  gdy  zaczynały  piać  koguty. Wierzono,że :

  •  kto  rano zerwie  się  dzielnie z łoża – ten  przez  cały  rok  nie będzie  przeżywał kłopotów  ze  wstawaniem,
  • która panna tarła  w  tym  dniu mak, to w nadchodzącym  roku czeka ją  zamążpójście,
  • który  myśliwy w  tym  dniu  coś  upoluje, ten mógł  liczyć  w  najbliższych   miesiącach na  szczęście  spod  znaku  Huberta ,
  • każdy  chłop wybierał  się  rano przezornie  do karczmy  aby chlapnąć  okowity, bo  to  wróżyło, że  w  nadchodzącym  nowym  roku  nie  grozi  mu  abstynencja,
  • który  spryciarz  podebrał ukradkiem  sąsiadowi siekierę, pług, czy  nawet  wóz ten  cieszył  się odtąd, że  wszelkie  dobro  będzie  mu  lgnęło  do  rąk,
  • mówiono, że  w  wilią  chłopców  biją, a dziewczęta  we  święta
  • przyjmowano, że w  wigilię  los  człowieka może  się odmienić – nawet  Melchior  Wańkowicz  w  to  wierzył i twierdził,   w  jednym  z  felietonów  że” w  dzień  wigilii gdzieś  na  Mlecznej Drodze  Szafarz Niebieski odwraca klepsydry naszych żywotów „.

Wróżby  jak  to  wróżby istniały  od  dawna , ale  w  tym  dniu  prym  wiodła  kuchnia w  których  królowały przeważnie  kobiety.

Mężczyżni   wszystkich  grup  społecznych  nie  cierpieli tego  dnia  gdyż aż  do  kolacji wigilijnej  obowiązywał  post, a  w  domu  panował niesamowity  rwetes   więc  nie  mogli  doczekać  się  pierwszej  gwiazdki. Wreszcie , kiedy  stół  był  nakryty  białym  obrusem  pod którym ułożono  siano, a  na  talerzyku   ułożono  opłatek czas  było  zasiadać  do  kolacji  jak  tylko  ukazała  się  na  niebie  pierwsza gwiazda. Należy dodać , że  zwyczaj  kładzenia  siana  pod  obrus   nie  dotyczył  tylko  chat  chłopskich, ale zwyczaj  ten  obowiązywał   w  dworach   i    domach  mieszczańskich.

Wieczerzę  rozpoczynano okolicznościową modlitwą  na  głos, zwykle  czynił  to  gospodarz  lub leciwa  osoba, albo  zaproszony ksiądz  dobrodziej.  Łamano  się  opłatkiem i składano  sobie  życzenia . Przypominano  tych  co  odeszli  na  zawsze „bywało  też ( zwłaszcza  w  legendach ), że  skądś  nadchodził w  ostatniej chwili  strudzony  wędrowiec,  że zjawił  się  nieśmiało  syn  marnotrawny, że przykuśtykał o  kuli  wiarus z dawno skończonej  wojny. Była  radość, łzy”

Wigilią rządziła pewna magia liczb. Tak więc :

  •   ilość ucztujących musiała  być  zawsze  parzysta jako , że przypadek  odmienny groził komuś z nich  rychłą  śmiercią. Znany  jest  przypadek, że  dwa  razy  odstąpiono od  przesądu , pisała babce Maria Estreicherówna „raz  siedziało już dwanaścioro osób, gdy przy  stole dowiedziano się , że sąsiad Leon Mikuszewski spędza samotnie  wieczór. Sprowadzono  go –  mimo, że  musiał  być  trzynastym i rzeczywiście  umarł w ciągu  roku. Drugi  raz  do  stołu  zasiadło dziewięć  osób, a w kilka miesięcy póżniej  umarł mój  dziadek. ” Te dwa przypadki utrwaliły w  jej  rodzinie wiarę  w  feralność  nieparzystych  liczb  i  odtąd  aby  uniknąć podobnych  sytuacji do  stołu  zapraszano  kogoś  ze  służby.
  • bardzo  ważne  było i  jest  nadal pozostawianie wolnego  jednego  nakrycia przy  wigilinym stole Ciekawe jest , że w przypadku  potraw kierowano  się  liczbą nieparzystą  i tak :
  •   –   magnaci  musieli  mieć  11 potraw
  • –     szlachta   9
  • –     na wsi  7 a nieraz sadziła  się  na  więcej.

Na  dworskim  stole i  stole  mieszczańskim  w  wigilię  podawano do  wyboru : barszcz czerwony z kiszonych  buraków  z  fasolą  (  potem i  obecnie   uszka  z  farszem  grzybowym ) zupę  grzybową  z  łazankami  lub  zupę  rybną  z  migdałami , pierogi  z  kapustą  i  grzybami, karp  smażony, karp w galarecie , karp w szarym  sosie, szczupak  faszerowany, łazanki  zapiekane  z kapustą  i  grzybami , kluski  z  makiem i  miodem, kulebiak lub  cebulaki , kapelusze  borowików nadziewane  farszem  grzybowym  zapiekane  na  maśle, kompot  wigilijny  ugotowany  z  suszonych  owoców .

Na  deser  podawano różne  ciasta : strucla  z  makiem , zawijaniec  z  masą  śliwkową, kakową ,  makowce  na kruchym  spodzie  mocno  lukrowane, chały słodkie  z kruszonką , baby drożdżowe  gotowane , pierniki  przekładane  różnymi  masami i  mnóstwo różnych  ciasteczek . Podawano  również  owoce  cytrusowe , suszone  bakalie  , orzechy  włoskie, laskowe  i tp. Kutia była  też  obowiązkowo  podawana  na  deser.

W chatach  chłopski na  wieczerzę  wigilijną  podawano :

żur z grzybami, zupę  z  konopi  zwaną siemieńcem lub  siemieniatką

kapustę  z  grochem  lub  fasolą,

polewkę  z  suszonych śliwek , gruszek, jabłek,

grycok,

rzepę  suszoną lub  smażoną  na  oleju ,

karp  smażony,

kompot  wigilijny  z  suszonych  owoców.

Po  głównych  jadłach  podawano  ciasta : drożdżowe  z  kruszonką, struclę  makową i  z masą  śliwkową  a  dla  dzieci  słodkie makiełki .

Ze  zwyczajów  wigilijnych należy  jeszcze  wymienić :

  •  nie  odkładać  łyżki dla odpocznienia, gdyż ten  co  to  uczyni może  nie  doczekać następnej wigilii,
  • póżnym  wieczorem raczej  bliżej  pasterki do  drzwi  dobijały  się ” gwiazdory” lub „Józefy”-brodaci przebierańcy z laskami, dzwonkami, torbami  a  przede wszystkim rózgami . Dziwni przebierańcy przepytywali z pacierza,  nieraz  nagradzali jabłkiem albo cukierkiem ale też czasami przycięli  po  siedzeniu rózgą nie  bardzo  uwzględniając , że  to  wigilia.

Dopiero  po  wieczerzy  dzieci  mogły  podejść pod podłaziczkę obecnie choinkę i odszukać  swoje  prezenty. Choinka  zagościła  u  nas  jakieś  150  lat  temu i  wymyślona  jest  przez Niemców. Naszą podłaziczkę w  niektórych  regionach Polski jeszcze spotykamy . W Polsce  istniał  zwyczaj  obdarowywania  dzieci  prezentami  dopiero  po  Nowym Roku –  teraz  w  wigilię. W tym czasie  gdy  dzieci  zajmowały  się  prezentami  młodzież  zajmowała  się  wróżbami :

  • kto wyciągnął  spod  obrusa zielone  siano – to oznaczało  ożenek  w  karnawale,
  • żółte  siano – trzeba  na  ożenek  poczekać,
  • wyschłe  i  poczerniałe – będzie  się  kiepściło w samotności  do  końca życia,
  • rzucano  kłosami  o belkę w powale  bo  chciano  się  dowiedzieć jaki będzie urodzaj,
  • dziewczęta z krzykiem wybiegały z domu, żeby z psiej szczekaniny dowiedzieć się z której strony nadjedzie kawaler  chętny  do  ożenku,
  • gospodarze udawali  się  do  sadu,  pukali  w  ule aby   obwieści ” Chrystus  Pan  się  narodziŁ ” albo przymierzali  się  siekierami do  drzewa ,  najczęściej  jabłonki  i  pytali ” będziesz  rodziła czy  nie  będziesz ? „.  Gdy   milczała  obchodzili  wokoło  i  powtarzali  pytanie, dopiero  uzyskawszy  odpowiedż ” tak ” ( głos  dawał  ktoś  z  domowników ) gospodarz  obłapywał drzewo  i  nie  przymierzał  się  z  siekierą.                                                                                            Od  zwierząt  nie  żądano  żadnych obietnic. Wilki przywoływano ” do  grochu ” co  było  zaklinaniem, aby  tu się  nie  pojawiały. Bydło  raczono resztkami  opłatka i  resztkami  ze  stołu  wigiliinego. Przed północą szybko  opuszczano  oborę aby o 12.00 w  nocy  nie  słyszeć o  czym  rozmawiają  zwierzęta  bo  mowa krasul  może  być  słuchana  tylko  przez  tych  co nie  popełnili  żadnego  grzechu.                                                                                                                      We  wszystkich  domach słychać  było śpiew  kolęd : w  dworach, domach miejskich, chłopskich  chatach. W dworach  i  miejskich  domach śpiewano  przy akompaniamencie fortepianu, pianina, klawikordu itp.W  chatach  chłopskich najczęściej  skrzypce, basetle , fujarki  itp.             Wszędzie  śpiewano: ”  Bóg  się  rodzi „,”Wsród  nocnej ciszy”,” Lulajże  Jezuniu” ,
  • , pastorałki i  najpiękniejsza  z  nich”: Oj  maluśki , maluśki”
  • Po  wieczerzy  udawano  się  na   Pasterkę : państwo z  dworów ubrane  w  futra saniami  wyśćiołanymi też  futrami, z chałup  chłopskich  ludzie  w  kożuchach – saniami  wyśćiołanymi  słomą  i  zarzuconymi  derkami .
  • Pastorałki  miały różną  oprawę muzyczną i  przyozdabiane  były  ćwierkaniem  wróbli, świergotem skowronków , gwizdami  kosów  lub  krakaniem  wron a czasami  zawył  wilk.  To zmyślna  kawaleria wojskowa  popisywała  się umiejętnościami   wychodząc  ze  swą  produkcją  na  chór. W kieleckiej  katedrze  takimi  umiejętnościami popisywał  się  będąc  na urlopie kawalerzysta Jerzy ” Świerszcz ” Pytlewski .
  • Czy  to   nie  o  takich  występach, świergotach myślał Liebert  pisząc  swoją Pasterkę ?  Śpiewu ptaków i  odgłosów  różnych  zwierząt  tam  nie  brakuje .
  • Podczas  Pasterki  robiono  sobie  różne  figle : zszywano  nicią  sukmany albo  długie  kiecki żeby  było  się  z  czego  pośmiać. Zdarzało  się , że  uczniaki  do  kropielnicy  nalali  inkaustu.  Śmiano  się  ze  wszystkiego  gdyż  uważano, że  ta  noc  powinna  być  radosna.                            Po  Pasterce   mieszkańcy  dworów  udawali  się w  odwiedziny  do  następnych  dworów i  wędrówka  trwała  aż  do  białego  dnia. Chłopi  udawali  się  do  swoich  chałup ale  też  biesiadowali  aż  do  pierwszej  mszy świętej.
  • Wiele tradycji  wigilijnych  przetrwało  do  naszych  czasów, różny  jednak  jest  zestaw  potraw  wigilijnych  na  naszych  stołach. Zawdzięczamy  to masowej  wędrówce  naszych  rodaków,zawieranym  związkom  małżeńskim w  różnych  rejonach  naszego  kraju .
  • Wspomnę  jeszcze  o jednym  zwyczaju  do  tej  pory  w  niektórych  rodzinach  trwającym i  spotykanym tylko  na Kielecczyźnie : w latach  gdy 24 grudnia  wypada  w  niedzielę,  dzień wigilii Bożego Narodzenia jest przesuwany  na sobotę ponieważ :  niedziela  nie  przyjmuje postu . W takim przypadku wigilia  jest  w  sobotę a Boże  Narodzenie  jest  obchodzone  przez  trzy  dni.

Kiedy zostałem genealogiem?

Kiedy zostałem genealogiem?
Choćbym miał przysiąc tu przed Bogiem,
to powiem, że przed wielu, wielu laty.
Pamiętam! Dostałem lanie od taty,
bo opróżniłem siostrze skarbonkę.
Ojciec wyjął z szuflady plecionkę,-
(trzymał w ukryciu tą dyscyplinę) –
i wymierzył nią karę za moją przewinę.

Oberwałem ile wlezie na ojca kolanie.
Wtedy już po wszystkim zadałem pytanie.
„Powiedz tatusiu czy był przypadek,
że zlał cię twój ojciec, a mój dziadek?
A czy twego ojca, a mojego dziadka,
jego ojciec bił po gołych pośladkach?
A czy mój pradziadek też dostawał baty
od mojego prapra, a swojego taty?
A czy mój praprapra też synów wychłostał,
bo nieraz w dzieciństwie sam po dupie dostał?”

Tak oto w dzieciństwie za sprawą batów,
poznałem po mieczu męskich antenatów.
Byłem prekursorem, robiąc podwaliny,
badając kto był pierwszym oprawcą rodziny.
Ja już wtedy widziałem po ojca minie,
że nie wiedział kto zaczął lać dzieci w rodzinie.
A czy na mnie w rodzie skończyło się bicie?
A jak wy myślicie? Samo życie. Samo życie.
Jerzy Wnukbauma

Sen wierszoklety

Upalny wieczór, sen nie przychodzi.
Ułożę wierszyk, a co mi szkodzi.
Lepiej rymować niż liczyć barany,
i na noc rogatą być skazany.
Poleżę sobie – myślę tak –
Ułożę rymy leżąc na wznak”.
Gdy ułożyłem strofy trzy,
zasnąłem i słyszę pukanie do drzwi.

W drzwiach stoi facet i mówi – Stary!
trzęsąc mną mocno przy tym za bary –
„Ty jesteś wielki i wiesz cholera?
Rymy masz niczym u Sztaudyngera!”
Tu przyznam – W chłopcach nie gustuję!,
lecz ta krytyka mnie dowartościowuje.
„Dobra – myślę – Mów mi tak”
i dalej leżę sobie na wznak.

Znowu pukanie. W drzwiach Bralczyk i Miodek.
Bralczyk mi mówi – Tyś samorodek.
Wiersz twój dowcipny, celna treść,
Jednego wszak nie mogę znieść.
Drogi poeto popraw swą składnię!
Ale ogólnie może być. Ładnie!”
Oj myślę sobie – Mówcie mi tak!
i dalej leżę sobie na wznak.

I znowu głośny dzwonek do drzwi
dokończyć zwrotki nie daje mi.
Tym razem w drzwiach pięciu chłopa,
rosłych agentów UOPA.
„Urząd Ochrony Praw Autorskich”  –
W mych uszach słyszę ich głos szorstki –
„Tylko posłowie Szanowny Panie,
mają monopol na TFUrcze drzemanie.

Znowu zasypiam i dzwonek do drzwi
kradzioną nockę uprzykrza mi.
Tym razem piękna, naga pokusa
Od progu pragnie dać mi bonusa.
Przecieram oczy. Za oknem wschód.
Na łóżku żona, ja i mój wzwód.
Dobrze, że chociaż ślubną mam.
Halo! Nie śpimy! Hannibal u bram!
Jerzy Wnukbauma

Jerzego pisanie.

Skończyłem indeksowanie kolejnej, narzuconej sobie, części aktów z ksiąg parafii Bodzentyn. Teraz nadszedł czas na duchową higienę. Na odreagowanie i wyluzowanie. Po skończeniu i wysłaniu do geneteki kolejnej transzy indeksacji, nadeszła pora na porzucone przemyślenia i refleksje. Może nawet uwolnię wenę twórczą. Muszę tylko okiełznać trochę swoją fantazję. Nie mogę przecież zapominać o samo cenzurze, bo nie daj Bóg znowu ktoś wytknie mi kalanie własnego gniazda.

W trakcie obecnej odskoczni, zastanawiałem się jak określić i nazwać swoją działalność na niwie genealogii. O tym jak genealogiczna brać jest postrzegana w oczach innych pisałem na tej stronie w listopadzie 2012 roku w wierszu „O genealogach krążą różne głosy”. Nie wpisuję się do żadnej z tych kategorii. Po głębokim namyśle stwierdziłem, że w tym hobby, jestem trochę podobny do chłoporobotnika. Młodym nie znającym tej nazwy, wyjaśniam – była kiedyś taka społeczno-zawodowa peerelowska hybryda. Rekrutowana była z mieszkańców okolicznych wiosek do świadczenia pracy w miastach, a konkretnie w miejskich zakładach przemysłowych i w budownictwie. Według władzy ludowej ta kategoria społeczna miała być wiodącą warstwą społeczną socjalistycznego narodu. Nadzorując przed laty brygady składające się z chłoporobotników wyrobiłem sobie o nich znacznie odmienne zdanie. Według moich spostrzeżeń ci „pracownicy” opieprzali się przez osiem godzin, bo byli przemęczeni pracą u siebie na polu. Po powrocie do domów odpoczywali, bo byli zmęczeni pracą na budowie. Cały ciężar związany z obrządkiem zwierząt, utrzymaniem domu, pilnowaniem i wychowywaniem dzieci, spoczywał na ich żonach. Tu muszę się przyznać do drobnej nieścisłości. Do małego błędu. Do uogólniania i nie różnicowania płci chłoporobotnika. Łatwo mi to przyszło, bo w języku polskim nie ma feminatywów dla tej grupy społecznej. A pracowałem też z płcią piękną – z „chłopkorobotnicami”. Były przeciwieństwem facetów.  Robotne, odpowiedzialne i zdyscyplinowane. Można było panowie?

Skąd więc u mnie porównywanie się do chłoporobotnika? (Złośliwców proszę o nie wyciąganie pochopnych wniosków i nieutożsamianie mnie z przemądrzałym chłopkiem roztropkiem). Zaliczyłem się do tej kategorii, bo podobnie jak chłoporobotnik pracuję na pół gwizdka. Niewydajnie! Trochę dla „firmy”, a trochę dla siebie. Co za tym idzie większość obowiązków domowych spada na moją żonę. Pora to zmienić.

Na początek proponuję administratorom zawiadujących tą stroną, by zmienili nazwę zakładki Menu w której zamieszczam moje wierszyki i felietony. Proponuję zmianę nazwy odsyłacza z „Jerzego pisanie”, na inną nazwę. Taką, która nie sugerowałaby tak jednoznacznie autora i pozwoliła innym na publikację swoich przemyśleń. Proponuję zmienić „Jerzego pisanie” na niosące regionalny akcent „Kazania świętokrzyskie”. Moim zdaniem, ta nazwa nie odstraszy chętnych mających coś do powiedzenia i przelania swych myśli na genealodzy-kielce.pl. Wtedy kazań może być tu dostatek. Na każdy dzień. Jak w manuskrypcie – Kazania na dzień św. Katarzyny, św. Michała, św. Mikołaja, Korneli, Maćka…  Daj Boże by trafił się ktoś, kto staropolskim powiedzeniem zwróci się do mnie – Daj, ać teraz ja pobruszę, a ty idź poczywaj”.  Wówczas jak Czech Bogwał  zlituję się nad żoną i za nią poobracam domowe żarna.

Jerzy Wnukbauma.

Ojciec dyrektor.

Dla swoich synów i synowych to ojciec Tadeusz i z całą pewnością – ojciec dyrektor! Dla mojej matecznej babki – brat Tadeusz. Oczywiście też dyrektor. Specjalnie kładę nacisk na dyrektora. Według dokumentacji pracowniczej jaką przez lata pracy gromadził, Tadeusz Skowron, (bo o nim mowa), – był pierwszym dyrektorem Technikum Mechanicznego w Kielcach. Dlaczego więc w szkolnym archiwum tutejszego technikum, nie pozostał żaden dokument świadczący o tym fakcie? Dlaczego pierwszy dyrektor kieleckiego Technikum Mechanicznego został wyparty z historii szkoły i zapomniany? Aby to wyjaśnić muszę zacząć od początku jego kariery na niwie oświaty. Posłużę się fragmentami biografii w opracowaniu jego wnuczki, a mojej kuzynki Małgorzaty Skowron. Jego szerszy życiorys wsparty starymi, rodzinnymi zdjęciami i dokumentami, ukaże się w „Naszych Genehistoriach”.

Tadeusz Skowron urodził się 8 października 1906 roku w pod kieleckich Daleszycach. Był synem moich pradziadków, Franciszka i Antoniny z domu Burdzińska. Po skończeniu szkoły powszechnej i gimnazjum, podjął dalszą naukę w liceum. Ukończył seminarium nauczycielskie i podjął starania o pracę w zawodzie nauczyciela. Po krótkim okresie pobytu w Kielcach, wyjechał wraz z żoną i dzieckiem do Kołońca w gminie Ruda Maleniecka, gdzie decyzją Inspektora Szkolnego został zamianowany na stanowisko nauczyciela w Szkole Powszechnej. Było to 23 kwietnia 1931 roku. Od tego czasu datuje się jego długoletnia praca w oświacie. Po śmierci żony przeniósł się z dwójką synów do Koliszowych w gminie Ruda Maleniecka. Tu z początkiem roku szkolnego dnia 1 września 1932 r. objął stanowisko nauczyciela Publicznej Szkoły Powszechnej a także pełnił funkcję p.o. Kierownika Szkoły. W 1935 roku zdał praktyczny egzamin na nauczyciela Szkół Powszechnych i dekretem Inspektora Szkolnego nr 2998/ 36 stał się etatowym nauczycielem Publicznych Szkół Powszechnych.

Osobnym rozdziałem w jego życiu był okres II wojny. 1 września 1939 roku został zmobilizowany do 103 Batalionu Wartowniczego w Kielcach. Wraz z innymi powołanymi, został zakwaterowany na Wietrzni, gdzie pełnili wartę przy magazynach wojskowych. 22 września jego Batalion złożył broń. Został internowany na kieleckiej Bukowce. Staraniem swojej siostry Apolonii został zwolniony  z niewoli. Po wrześniowej zawierusze wrócił do szkoły w Koliszowach i ponownie podjął pracę. W czasie okupacji zajął się tajnym nauczaniem. Należał też do podziemia narodowo- wyzwoleńczego. Był członkiem Batalionów Chłopskich. Został szefem miejscowej placówki sanitarnej. Podlegał koneckiemu lekarzowi. Do jego obowiązków należało wyszukiwanie i organizowanie punktów sanitarnych (tzw. melin), oraz wyposażenie ich w środki medyczne i opatrunkowe. Oprócz tej funkcji  zbierał dla partyzantów BCh informacje o przemieszczaniu wojsk niemieckich oraz ruchach innych oddziałów partyzanckich na terenie koneckim. Przekazywał je do punktu kontaktowego. Do przenoszenia meldunków wykorzystywał też obu swoich synów. Ich „partyzantka” skończyła się gdy po jednej z takich „wycieczek”, przybiegł do domu wystraszony młodszy syn Edmund i opowiedział co mu się przydarzyło. Na wąskiej gruntowej drodze za wsią, zatrzymał go jadący za nim na rowerze niemiecki żołnierz. Głośne – „Halt! Hende hoch!” sprawiło, że stanął jak wryty. Przez kierownicę roweru Niemiec miał przewieszony pistolet maszynowy. Żołnierz chwycił broń i w tym samym czasie zeskoczył z roweru. Mocnym szarpnięciem chciał uwolnić zaplątaną o kierownicę broń. Pistolet maszynowy wypalił krótką serią. Wystrzelone pociski przeorały głęboko ziemię przed nogami Edmunda. Wystraszony tą sytuacją żołnierz niemiecki rozkazał dziecku szybko uciekać do domu.

Po wojnie decyzją Kuratora Okręgu Szkolnego Łódzkiego do wymiaru uposażenia nauczyciela w jawnym szkolnictwie polskim na terenach okupowanych zaliczono mu 5 lat 4 miesiące i 16 dni. Ale oprócz jawnego nauczania udzielał się również w tajnym nauczaniu. Z tego powodu musiał się ukrywać przed gestapo. Na dowód tego istnieją dokumenty w IPN-ie. Tuż przed zakończeniem wojny 1 marca 1945 roku, dziadek został przeniesiony do Nieświnia w charakterze Kierownika Publicznej Szkoły Powszechnej. W Nieświniu doczekał słynnego, sfałszowanego referendum przeprowadzonego w czerwcu 1946 roku. Tuż przed głosowaniem został zatrzymany przez UB i przetrzymany 48 godzin. Teren konecki opuścił w 1948 roku i podjął pracę w Gimnazjum Kamieniarskim w Chęcinach w charakterze pedagoga oraz zastępcy Dyrektora tejże szkoły. W tym samym roku przeniósł się do Kielc i podjął pracę w Szkole Przemysłowej przy Hucie „Ludwików” w Kielcach w charakterze Dyrektora Szkoły. Od przeniesienia do Kielc zaczyna się kolejny i ostatni etap pracy w charakterze nauczyciela. Dla niego zaczynał się okres nazwany przez jego najbliższych – ZAPOMNIANY PIERWSZY DYREKTOR.

Przy staraniu dyrekcji Szkoły Przemysłowej i wsparciu KZWM w Kielcach otrzymano zgodę na budowę nowej szkoły przy ul. Szkolnej 25 ( obecnie Jagiellońska 32). Po ukończeniu budowy 1 września 1952r. uczniowie przenieśli się do nowej siedziby. Nazwa nowej szkoły została przemianowana na Technikum Mechaniczne i Zasadnicza Szkoła Metalowa w Kielcach. Dyrektorem zespołu tych szkół został mianowany Tadeusz Skowron. W ocenie pierwszych roczników TM, kolegów jego synów, którzy też uczęszczali do tej szkoły, był dobrym, pełnym humoru, komunikatywnym i życzliwym człowiekiem. Nikomu kto się zwrócił do niego nie odmawiał pomocy. Umożliwiał kształcenie się „ chłopcom z lasu” dziś mówimy o nich „Żołnierze Wyklęci”. Podobnej pomocy udzielał repatriantom z ZSRR, przyjmując i umożliwiając im kształcenie w „jego szkole”. W kwietniu 1953 roku w Technikum Mechanicznym została zorganizowana narada dyrektorów szkół Ministerstwa Przemysłu Metalowego. Z rąk ministra tego resortu otrzymał za to pisemne podziękowanie. We wrześniu 1953 roku został odwołany z funkcji Dyrektora Zasadniczej Szkoły Metalowej w Kielcach, którą to pełnił wraz ze stanowiskiem Dyrektora Technikum Mechanicznego. Rok później został wezwany do Wojewódzkiego Komitetu Partii w Kielcach, gdzie odebrano mu książeczkę partyjną i usunięto go z partii.

Nie będę rozpisywał się, co było przyczyną usunięcia mojego kuzyna z zawodu nauczyciela. Z rodzinnych przekazów wiem, że brat mojej matecznej babki, źle zainwestował swoją przyjaźń. Nie przewidział, że skończył się czas, gdy prawdziwych przyjaciół poznawało się w biedzie. Powiało dobrobytem ze wschodu i często dawny przyjaciel stawał się wrogiem.  Moja siostra cioteczna wylicza tylko niektóre przyczyny odwołania ze stanowiska jej dziadka i pozbawienie go możliwości dalszego wykonywania zawodu nauczyciela. Należą do nich między innymi:

  • areszt podczas głosowania „3xtak”,
  • wiszące krzyże w Szkole Przemysłowej przy Hucie „Ludwików” (co stwierdziła kontrola z Ministerstwa Edukacji),
  • przyjmowanie do szkoły „nieodpowiednich uczniów”.
  • szukanie haków i donosy „życzliwego kolegi” człowieka, który udawał przyjaciela mojego dziadka a z którym znali się jeszcze z czasów koneckich.
  • koneksje rodzinne tj. jego najstarszy brat Edmund Skowron mieszkał w USA. Brat jego żony Eugeniusz Szarnecki służył w polskich dywizjonach RAF-u. Po wojnie pozostał w Anglii. Jego brat cioteczny mjr Tadeusz Burdziński był cichociemnym, walczył w Powstaniu Warszawskim. Po wojnie uciekł do Anglii. Jego drugi brat cioteczny por Jerzy Burdziński został zamordowany w Katyniu. Siostra Jerzego Teresa Burdzińska była łączniczką AK okręgu zawierciańskiego. Została zamordowana przez Niemców w grudniu 1942r w Zawierciu. Jego jeden szwagier był piłsudczykiem i Ak-owcem, drugi był synem Niemca.

Aż nadto jak na jednego człowieka. Jeśli chodzi o amnezję i wyparcie z pamięci pierwszego dyrektora, przez było nie było renomowaną kielecką szkołę mogę tylko zwrócić uwagę, że był to czas nazywany „okresem błędów i wypaczeń”. Częsta reorganizacja i zmiana nazw szkoły sprzyjała także zamiataniu pod dywan i puszczaniu w niepamięć niewygodnych zdarzeń. Tą krótką biografię pora zakończyć słowami jakie Tadeusz Skowron usłyszał na pożegnanie – „Sami widzicie, że nie możecie uczyć i wychowywać naszej młodzieży!” Jakbym słyszał Czarnka.

Jerzy Wnukbauma.

 

Babie lato

Leżę sobie na łące,
gryzę łodyżkę trawy,
muskam chmury płynące.
Ot tak! Dla zabawy.
Nieba rękami dostaję,
rzeźbię matuli twarz.
Nietknięte pozostaje;
Dłuto, pędzel i gwasz.

Nie znam swoich rodziców,
dziadków mam też NN.
Służę od lat u dziedziców
I czasem płaczę przez sen.
Przeganiam obłoki batem,
leżąc na łące pośrodku,
łączę je babim latem
i mam mój wywód przodków.

Dlaczego kreślę w obłoku?
– Materia wszak ułudna –
Zamiast rysować w bloku?
Odpowiedź nie jest trudna.
Kto w mym wywodzie pogrzebie,
pomiesza bez mojej zgody,
wyleje prosto na siebie,
z chmur kubły zimnej wody.

Zobaczę winowajcę
co przemókł do suchej nitki
to potraktuję jak zdrajcę
by popamiętał zbytki.
Wiem, że wiatr to rozgoni,
że wywód niewart dukata,
lecz pozostaje mi po nich
choć nitka babiego lata.
Jerzy Wnukbauma