Powidok, według słownika języka polskiego W. Doroszewskiego, jest wrażeniem wzrokowym utrzymującym się jakiś czas po ustaniu bodźca, który to wrażenie wywołał. Słownik nie definiuje dokładnie mechanizmu, ani nie określa czasu utrzymywania się tego zjawiska. Powidoki domu w którym spędziłem dzieciństwo i młodość, mam przed oczami do tej pory. Moja wyobraźnia utrwaliła go skutecznie. Widzę blok nawet, gdy mam zamknięte oczy. Jakbym oglądał obraz z camery obscury.
Blok, a w zasadzie kamienica, bo na upartego, ten powojenny gmach nosi cechy kamienicy. Jest budynkiem wielokondygnacyjnym, trzypiętrowym. Występuje w zwartym szeregu innych kamienic. Z przybudówką i blokiem narożnym tworzy uliczną pierzeję. Dlatego jego przyległe ściany nie posiadają okien. Upiększają go także charakterystyczne dla kamienic elementy małej architektury; gzymsy, naczółki, obdaszki, wnęki, balkony. Na przyległym, narożnym bloku górowała attyka … I byłbym zapomniał – dwie bramy pozwalające na swobodne przejście na „drugą stronę”. Na rozległe podwórze. Gdzie ich szukać? Przy ul. Źródłowej. Za wyoblonym rogiem.
Wprawne oko zauważy że już wtedy rosły mi skrzydła
Budynek w którym spędziłem dzieciństwo i młodość wchodzi w skład wybudowanego po wojnie osiedla mieszkaniowego zamkniętego w kwadracie ulic; Zagórska -Kryniczna- Astronautów -Źródłowa. Nazwa ulicy Astronautów w chwili oddania bloku w dobie lotów Łajki, Biełki i Striełki mogła by brzmieć zabawnie. Do podboju kosmosu przez Gagarina, blok stał przy ul. Żródłowej. Od 1961r do dnia dzisiejszego ulica nosi nazwę Astronautów. „Mój” blok oddany został oczekującym go lokatorom w 1953 roku. Przeżyłem tu najwspanialsze chwile. Wyprowadziłem się z niego w 1987 roku. Pozostał w nim duch tego miejsca (genius loci). Tworzyli go jego mieszkańcy. Ludzie normalni, zwykli, a także ludzie z pierwszych stron regionalnych (i nie tylko) gazet.
Franciszek Wachowicz ur. 22.03.1916 r. w Sędziejowicach syn Jana i Agnieszki. Zm. 27.11.1988 r. W latach 1955 do 1968 był I Sekretarzem KW PZPR w Kielcach. Był posłem na Sejm II, III, IV i V kadencji. W sejmie zasiadał w Komisji Spraw Wewnętrznych, Komisji Obrony Narodowej, Klubie Poselskim PZPR. Miał wykształcenie niepełne średnie. Za czasów „późnego Gomułki” przeprowadził się do bloku przy Komitecie Wojewódzkim, wybudowanego dla pracowników Komitetu PZPR-u.
Bogusław Stachura syn Stanisława i Władysławy ur. 20.03.1927r. w Grajewie, zm. 21.08.2008 w Warszawie. Gdy był moim sąsiadem pełnił funkcję I Sekretarza KM PZPR w Kielcach. Pod koniec lat sześćdziesiątych (1969) awansował i przeniósł się z rodziną do Warszawy. W latach 1983-1988 był ambasadorem w Bukareszcie. W rządzie Kiszczaka był wiceministrem spraw wewnętrznych. Członkiem Komitetu Centralnego PZPR. Generał dywizji MO. Kierował operacją Lato76 i Lato80. Odpowiedzialny za brutalne tłumienie protestów robotniczych, ścieżki zdrowia, przygotowanie planów operacyjnych wprowadzenia stanu wojennego a konkretniej blokadę granic i łączności ze światem. Ma na sumieniu utrudnianie śledztwa i zacieranie śladów w sprawie zamordowania Stanisława Pyjasa i ks. Jerzego Popiełuszki.
Kazimierz Mieczysław Ujazdowski adwokat, były poseł, radny, mistrz brydża sportowego. Postać kontrowersyjna. Ojciec Kazimierz Cyprian Ujazdowski, matka Mieczysława Klawiana Dąbrowska. Na akt ich małżeństwa natrafiłem w parafii mojego dziadka.
Kazimierz Michał Ujazdowski syn Kazimierza Mieczysława. Urodził się 28.06.1964 r. w Kielcach. Studiował na Wydziale Prawa i Administracji Uniwersytetu Łódzkiego. Trzykrotny minister kultury. Poseł na Sejm kilku kadencji, senator X i XI kadencji, poseł do Parlamentu Europejskiego
Roman Mirowski, ur. we Włocławku w roku 1945, architekt, absolwent Wydziału Architektury Politechniki Krakowskiej, którą ukończył w roku 1968. Zajmując się projektowaniem – jako hobby traktował grafikę, której tematem była głównie zabytkowa architektura. W roku 2002 wydana została jego książka „Drewniane Kościoły i dzwonnice Ziemi Świętokrzyskiej”, zaś w 2005 druga poświęcona tej problematyce, zatytułowana „Kościoły drewniane. Najbardziej polskie…”.
Jolanta Daniel urzędniczka samorządowa, Prezydent Kielc 1994, dyr. Telewizji Kablowej Kielce, prokurent Centrum Targowe Kielce, dyr. Świętokrzyskiej Agencji Rozwoju Regionu.
Jerzy Lichacz syn Józefa i Aleksandry ur. 22.06.1926r w Żurawicy. W okresie pogromu kieleckiego pracował w PUBP w Kielcach. Dłuższy jego życiorys znajduje się w książce Joanny Tokarskiej Bakir „Pod klątwą. Portret społeczny pogromu kieleckiego”.
Jerzy Lichacz syn Jerzego ur. w 1951r. Muzyk, kompozytor, aranżer, założyciel i członek zespołu Arianie. Zmarł w maju 2013r. w Kielcach.
Iwona Niedzielska ur. w 1956r w Kielcach. Żona Jerzego Lichacza. Piosenkarka. Śpiewała w Państwowym Zespole Pieśni i Tańca „Mazowsze”, była solistką zespołu „Arianie”. Laureatka Festiwal Piosenki Żołnierskiej w Kołobrzegu.
Zdzisław Banasik naczelny dyrektor FŁT ISKRA i Kieleckiej Fabryki Pomp w Białogonie. Członek Zarządu Okręgowego Polskiego Związku Motorowego w Kielcach.
Witold Oczkowicz był naczelnym dyrektorem FŁT ISKRA w najgorętszym okresie solidarnościowych strajków.
Czapski. Niestety umknęło mi jego imię. Był naczelnym dyrektorem Poczty Polskiej w Kielcach.
Lekarze; Patrycjusz Nocuń, Grzegorz Nocuń, dr Osiecka, Agnieszka Misiak, Krystyna i Jerzy Filipowicz, Władysława Sitek.
Jest to tylko niewielka część moich sąsiadów. Wymieniając tylko tych powyżej opisanych mam poczucie, że będę postrzegany przez czytających te słowa za chwalipiętę. Znakomitą część lokatorów bloku przy Astronautów 1 stanowili normalni ludzie. Robotnicy, urzędnicy, technicy i inżynierowie, farmaceutka, nauczycielki, pielęgniarki… Wszyscy oni pracowali w różnych miejscowych zakładach pracy. Mój ojciec był mistrzem w ISKRZE. Pamiętam, że wszystkich „starych” łączyło jedno. Powroty z pracy. Jak to mówią na Śląsku – pizdnęła godz. 15 i przed blokiem był tłok.
Mój blok znam na wylot. Wiem jak i z czego był budowany. Jaką ma grubość murów i ścian liczoną w metrach i w cegłach. Znam rozkład, metraż i wysokość każdego mieszkania. W większości z nich postawiłem swoją stopę. Poznawałem jego tajniki od małego brzdąca. Zaczynając od piwnic w których bawiłem się w chowanego. Korytarzem piwnicznym można było przemieszczać się przez całą długość bloku tj. przez pięć klatek schodowych. Jak to możliwe w trzyklatkowym bloku? Wojna zrobiła swoje. Między moim blokiem i blokami przyległymi w korytarzu piwnicznym nie było żadnych przeszkód. Podejrzewam, że była to droga ewakuacyjna na wypadek nowej wojny. Raj dla małolatów. Zamurowanie przejść przez piwnicę odbyło się nieco później. I ten fakt wykorzystaliśmy na swoją korzyść. Byliśmy starsi. Potrzebowaliśmy większej swobody i zakładaliśmy „swoje kluby”. Podejrzewam, że w jednym z piwnicznych „zrzeszeń” mógł być znany krakowski ćpun o pseudonimie „Pies”.
Budynek miał też swoje niecodzienne historie. Zarówno te tragiczno-komiczne wywołujące uśmiech jak i wstrząsające powodujące ciarki na plecach. Moja pamięć zanotowała w tym bloku; brutalne pobicie sąsiada przez SB-ków. Z normalnego, zdrowego człowieka zrobili kalekę. Był tu też napad rabunkowy i próba podpalenia. Pamiętam też niecodzienny przypadek. Miałem wtedy chyba pięć lat. Do naszej sąsiadki mieszkającej na ostatnim piętrze przyszedł pijany szwagier i zaczął się awanturować. Zadzwoniła na milicję. Gdy usłyszał pukanie do drzwi wskoczył na parapet, zachwiał się i wypadł z trzeciego piętra na ziemię. Przyjechało pogotowie i lekarz stwierdził stan agonalny. Nieprzytomnego skoczka zabrali do szpitala. Rano szpital stwierdził brak pacjenta z wypadku na Astronautów. Uciekł do domu. Mniej szczęścia miała moja koleżanka wyskakując z pięciopiętrówki stojącej na końcu ulicy. Zmarła na wskutek poniesionych ran. Inna koleżanka, pielęgniarka szpitala MSW, w stanie wojennym została zastrzelona podczas pracy na ul. Ogrodowej, przez niezrównoważonego psychicznie byłego pracownika SB. Jej pogrzeb zgromadził niewyobrażalną ilość osób. Z tego wydarzenia zachowały się dokumenty operacyjne licznych pracowników MO i służb bezpieczeństwa.
Do wysokiego standardu (jak na początek lat pięćdziesiątych ubiegłego wieku), zaliczyć trzeba; parkiet w pokojach i na przedpokoju, drewnianą podłogę w kuchni, radiowęzeł, ciężką lastrykową wannę, wbudowaną podokienną szafkę kuchenną (w zimie pełniącą rolę lodówki), a także kuchnia węglowa z wbudowanym systemem podgrzewania wody i podwieszonym bojlerem w łazience. W środkowej piwnicy pralnia z wbudowanym w kuchnię kotłem i dwie suszarnie. W latach sześćdziesiątych zakrólował gaz ziemny.
O sierpniu ów! Sierpniu 1944 roku.
Sierpniu nadziei, sierpniu krwawy.
Nadzieja zamarła i patrzyła z boku,
jak umierała wiara Warszawy.
Bliskie memu sercu dwie kamienice. Opisana wyżej kielecka, oraz warszawska w której mieszkał mój dziadek. Na temat pierwszej mógłbym mówić godzinami. Na temat drugiej, godzinami mógłbym słuchać kogoś, kto znał jej zakamarki i poznał jej wszystkich mieszkańców. Stołeczna kamienica ucierpiała w Powstaniu Warszawskim. Pod wejściem do niej pochowana została siostra mojego dziadka i jej syn, zabici w sierpniu 1944r. Ruiny zostały rozebrane po wojnie.
Jak widać, mam o niej (o kamienicy) skąpe wiadomości. Póki co, wertuję internet w poszukiwaniu jakichkolwiek jej śladów. Cieszę się, że znalazłem kontakt z jedną osobą zainteresowaną Towarową 42. Z Beatą Rutkowską. Mam z nią wspólne korzenie po moich pradziadkach. Dzięki niej poczułem ducha tego miejsca i poznaję inaczej niż tylko z archiwalnych aktów swoją rodzinę. Mimo to mam wielki niedosyt. Czekam na wspomnienia kogoś, kto znał to miejsce i opisał go choćby w krótkich, żołnierskich słowach. Do tej pory znalazłem tylko wzmiankę w Kurierze Warszawskim z dnia 13 lutego 1914 roku o strzałach o godzinie 9 wieczorem, w okolicach stacji węglowej kolei warszawsko-wiedeńskiej. Jedna z kul brauninga trafiła w okno mieszkania Walerii Urzyczak w domu nr 42 przy Towarowej. Wpadła do pokoju i odbiwszy się od ściany upadła na podłogę. Ofiar w ludziach nie było. Nie wiem jak czuła się wtedy moja prababka. Myślę, że dla niej I Wojna Światowa zaczęła się pół roku wcześniej.
Jerzy Wnukbauma