Uff! Skończyłem kolejną partię indeksacji. Nie żebym na coś narzekał. Nie! Ja tylko odetchnąłem głęboko z ulgą, bo dobrnąłem do założonego sobie celu. Do zindeksowania kolejnego, pięcioletniego pakietu sfotografowanych i nieopracowanych jeszcze stron aktów . Dopiero po skończeniu założonego limitu mogę to wszystko obrobić, wpakować w załącznik e-maila i czekać na zwrotną odpowiedź o wstawieniu ich do geneteki oraz wyszukiwarki Świętogenu. Na dzień dzisiejszy mogę pochwalić się dość sporą ilością wysłanych przeze mnie aktów; urodzeń, małżeństw i zgonów z kilku świętokrzyskich parafii. W sumie jest tego ponad 71,8 tys. metryk. Stanowi to kilka lat rozłożonej w czasie mozolnej pracy. Pora więc zrobić sobie przerwę. Żona twierdzi, że stałem się więźniem komputera. Posłucham ją i wyjdę na świeże powietrze, a skoro jestem więźniem, to pójdę na spacerniak. Ponieważ w Świętogenie trwa wakacyjna przerwa istnieje więc małe prawdopodobieństwo, że spotkam kogoś spod celi. Samotnie powalczę więc ze swoimi myślami.
Nie chwaląc się, mogę być prekursorem tj. pierwszym w Polsce facetem, który bez udziału księdza czy kierownika USC połączył osoby jednej płci. W jaki sposób? Powoli postaram się wyjaśnić tą zawiłość. Powoli, bo wyjaśnienie jest zbyt zagmatwane i skomplikowane. Otóż w pakiecie aplikacji biurowej z której korzystam istnieje małe udogodnienie. Po wpisaniu pierwszej lub pierwszych liter, w przypadku powtarzających się wyrazów, wyskakują zakreślone na ciemno podpowiedzi najczęściej wpisywanego wyrazu. W Excelu wystarczy przejść do następnej pozycji, lub kliknąć enter a system sam zaznaczy proponowany wyraz. Wygoda, ale trzeba uważać. Zwłaszcza przy nazwiskach. Pionierem kojarzenia tęczowych małżeństw mogłem zostać przez nieuwagę. Mianowicie w kolumnie uwagi w arkuszach do indeksacji aktów zgonów wpisuję wiek osoby zmarłej, a w przypadku osób pozostających w chwili śmierci w związkach, dopisuję także imię męża lub żony. I tu jest pies pogrzebany. Wystarczy, że wpiszę tylko ilość przeżytych lat a system generuje zakreśloną na ciemno podpowiedź, która już wcześniej była przypisana innej osobie. Chwila nieuwagi i pooooszło! Z góry przepraszam osoby których dziadkowie będą miały mężów Janów, Józefów, Maciejów, Pawłów… a babki pozostawiły po sobie żony Marianny, Józefy, Katarzyny, Reginy …
Skoro o związkach jednopłciowych mowa. Myślałem, że to my mamy problem z indeksowaniem spisanych łaciną, gotykiem lub cyrylicą aktów. Nic błędnego. Na dzisiejszym spacerniaku wyobraziłem sobie przez jakie schody będą musieli przejść nasi następcy. To oni w przyszłości będą długo analizować indeksowane przez siebie akty, by poprawnie wpisać ojca dziecka lesbijskiej pary, lub matki dzieci zwolenników czekoladowych oczek. A to tylko kwestia czasu. Czy ja jestem za? Mnie osobiście nie przeszkadza kto z kim śpi. Spotykałem, (wiedząc o tym), na swej drodze tęczowe towarzystwo. Podejrzewam, że częściej mogłem podawać komuś rękę nie wiedząc z kim dzieli w nocy swe łoże. W tym temacie mam takie zdanie – Trzeba zachować kilka zasad i nie afiszować się swoją seksualnością.
Podczas dzisiejszego spacerniaka powstał też ten poniższy gene uTworek.
Działo się w parafii takiej a takiej
dnia tego a tego, pory owakiej.
Stawili się; Jan Jaś i Józef Sobotka
i oświadczyli nam że zmarła ich córka Dorotka.
Po naocznym przekonaniu się o zejściu Dorotki,
która lubiła pstrykać sobie smartfonem sweet fotki,
stwierdziłem, że panna ma uśmiech od ucha do ucha
który zastygł jej gdy przyszła po nią kostucha.
Gdy piorun ją przeszył całą wzdłuż i wszerz
Pewnie pomyślała, że błysnął jej flesz.
Akt ten stawiającym świadkom przeczytany ostał
i tylko przez Nas podpisany został.
Wnukbauma Jerzy