Z pamiętnika malkontenta.

Październik 1978. Rzym.
przed telewizorem śledzę z komina dym.
W sercu nadzieja. Może ON pomoże.
Otworzą granice. Ruszyć w świat daj Boże.
Przez moment odważna myśl mną przenika.
– Przyjdzie kiedyś czas na polskiego hydraulika.
Grudzień 1981. Warszawa.
Na ulicach WRON z narodem rozprawa.
Oczy skierowane na granice wschodu.
Czy wojska zza Bugu zrobią krok do przodu?
U nas wolność ponownie więziona w karcerze.
Stoję przy koksiaku i cholera mnie bierze.
Styczeń 1985. Wiedeń.
Przy oknach sklepowych stoi facet jeden.
Wokół dostrzega kolorowy świat.
W Nas przepaść gospodarcza ładnych kilka lat.
Długa stałem przed sklepami w roli gap(i)a.
Tu towar na wystawie to nie był atrapa.
Listopad 1989. Berlin Zachodni.
Obserwuję przygodnych przechodni.
Liczna rzesza ludzi zebrana pod murem.
Atmosfera napięta. Młoty tłuką chórem.
Za żelazną kurtyną hossa gospodarcza.
U nas do pierwszego ledwie mi wystarcza.
Grudzień 1990. Warszawa.
Nowy prezydent w Sejmie dostaje brawa.
Mami rodaków milionem i drugą Japonią,
przyczynia się, że z Polski ruskie wojska wygonią
Powstało sporo obcych firm i agend…
A i tak był z niego nie najgorszy agent.
Marzec 2002. Chicago.
Stoję na lotnisku za sklepową wystawą.
Jadąc do córki z lotniska ƠHare
zadzieram głowę licząc ilość pięter.
Jak drapacze chmur przepaść między nami.
W kraju zacofanie kilka lat za murzynami.
Maj 2004. Bruksela.
Polska do Unii na dobre się wciela.
Odśpiewałem z innymi „Odę do młodości”.
Wiara i nadzieja. Radość w sercu gości.
Pośpiewałem sobie. Nowa myśl mi świeci –
Pewnie lepszą przyszłość będą miały dzieci.
Kwiecień 2005. Watykan. Rzym.
Na placu świat się żegna z Nim.
Świat przez moment mówił jednym głosem.
Wszystko nasycone bólem i patosem.
Serce po stracie JPII nieustannie rani.
Na chwilę zapomniałem o dzielącej otchłani.
Kwiecień 2010. Brzoza pod Smoleńskiem
Poprzedniego dnia wieczorem popijałem reńskie.
Rano w całym kraju wyczuć można grozę,
bo samolot z prezydentem zahaczył o brzozę.
A PiS w telewizji i na prasowych łamach
przekonywał wszystkich, że w Smoleńsku zamach.
Marzec 2019. Kielce.
Stoję w oknie i nie myślę już o poniewierce.
Dobrze mi tak. Mam to co chciałem.
Po jaką cholerę PiS wybierałem!
Od dziecka mi przecież bliżej do Zachodu.
Miałem parę groszy. Nie zdychałem z głodu.
Luty 2022. Lwów.
Bomby spadają na Charków i Kijów.
U nas siódmy rok Polak z kolan wstaje.
a rząd na prawo i lewo pieniądze rozdaje.
Szuka nowych wrogów. Inflacja, drożyzna.
Na powrót do kraju wkrada się szarzyzna.
cdn.
Jerzy Wnukbauma – malkontent. Bo z czego kurde mam być kontent.